SDP SDP
1893
BLOG

Przyjdzie mało, a pokazać trzeba dużo – felieton Piotra Legutki

SDP SDP Rozmaitości Obserwuj notkę 23

Jednym z moich ulubionych tekstów Wojciecha Młynarskiego jest „Piosenka kamerzysty”. Bohater, „super-ekstra-specjalista”, przeprowadza w niej szkolenie dla autorów zdjęć następującej treści: „Chłopaki, problem jest ogólnie taki:  Przyjdzie dużo, a pokazać trzeba mało!  Będzie tłum stłoczony licznie, rozmodlony fanatycznie. A w kamerze ma mi z tego wyjść garsteczka!” Brzmi znajomo? To jeszcze wariant B szkolenia, równie aktualny: „Chłopaki, problem jest tym razem taki: Przyjdzie mało, a pokazać trzeba dużo! Przyjdzie garstka, lecz ja wierzę, że zrobicie z niej w kamerze spory pochód! Uśmiechnięty! Tryumfalny!”

Tekst ma długą brodę, a wygląda jak instruktaż z marca 2012 dotyczący: raz,  marszów w obronie wolnych mediów, dwa „Wielkiej Manify”.  Kiedyś do takich numerów potrzebne były szkolenia i łamanie kręgosłupów. Dziś to niewzbudzający przesadnych emocji standard. Protestów w sprawie telewizji Trwam trudno nie zauważyć, ale łatwo zmanipulować. Jeśli ktoś jeszcze za manipulację uzna zgrabną sekwencję moherowych ujęć. Mają być na nich nieliczni, za to fanatyczni, w odpowiednim wieku i o wyglądzie budzącym wesołość, politowanie lub irytację. Dlaczego nie uważa się już tak tendencyjnie dobranych ujęć za manipulację? Bo wszak dziennikarstwo jest sztuką wyboru. Z setek zdjęć wybiera się te „najbardziej reprezentatywne”. Zdaniem redaktora wydania.

Obraz w materiale newsowym nie pełni już dziś funkcji informacyjnej, jest ilustracją tezy. Przypomina miganie dla niesłyszących. Chodzi o to, by słowa dokładnie przełożyć na obrazki. Dziesięć tysięcy ludzi demonstrujących w Krakowie w obronie wolnego słowa to nie jest news, siedemdziesiąt aktywistek manify w Szczecinie i osiemdziesiąt w Olsztynie – to materiał na otwarcie wydania programu informacyjnego. Trzeba to tylko odpowiednio pokazać. Wiadomo, że przyjdzie mało, ale ma wyglądać jakby było dużo. I sympatycznie. A z moherami trzeba zrobić tak samo, tylko odwrotnie.

Już nie ma „miękkiej gry”. Są siły postępu i zastępy ciemności. A że pracujemy w telewizji nie wystarczy o tym opowiedzieć (głosem odpowiednio radosnym lub dramatycznym), trzeba to pokazać. Słowo i obraz muszą się uzupełniać, nie mogą sobie przeczyć. Dbamy o spójność przekazu. I mamy w tym sporą wprawę. Poglądy polityczne Polaków buduje się nie na racjonalnej analizie, ale na takich właśnie emocjach. Wybory są dziś kwestią estetyki: wolisz ładnych, czy brzydkich, starych, czy młodych, uśmiechniętych czy zaciętych? Popatrz, tak wyglądają jedni, a tak drudzy.

Ktoś powie, jaka zatem jest różnica, między dawnymi, a nowymi laty? Tam też chodziło o spójność przekazu. Ale jednego przekazu. Władza miała monopol, a państwowe media wykonywały zlecenia polityczne. Dziś nie da się przemilczeć tysięcy ludzi wychodzących na ulicę (choć niektórzy wciąż próbują), ani ukryć frekwencyjnej klapy na manifach. Ale można wokół faktów budować odpowiednie emocje, w gruncie rzeczy od faktów istotniejsze.

Fenomenem dzisiejszych mediów jest też to, że nikt nikogo do niczego nie zmusza. Albo inaczej: obowiązuje zasada „nothing personal, pure biznes”. Jest zamówienie, jest usługa. Mówisz – masz. Newsy kręci się jak spoty reklamowe. Żeby fajnie wyglądało i pasowało do zamówienia. A prawda ? Jak mawiał (publicznie) jeden z naczelnych „nie ma dziś w mediach kategorii prawdy, jest kategoria newsa”.

 

„ ...choć ostatnio z różnych stron

Coś się o tym pomalutku przebąkuje,

 By kierować się w obrazie

 Tylko prawdą - lecz na razie

 Takich szkoleń u nas się nie przewiduje...”

..pisał mistrz Młynarski.

 

Piotr Legutko

 

SDP
O mnie SDP

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości