SDP SDP
461
BLOG

Rozmowa z Michałem Majewskim o katastrofie smoleńskiej

SDP SDP Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 

 

Z Michałem Majewskimo przyczynach katastrofy smoleńskiej i trudnościach dziennikarstwa śledczego rozmawia Wiktor Świetlik.

 

Michał Majewski, dziennikarz i reporter. Zaczynał w 1994 roku w „Rzeczpospolitej”, w której pracował w sumie 14 lat. Był też reporterem działu śledczego „Dziennika” i „Dziennika Gazety Prawnej”. Bardzo często pracuje w tandemie z Pawłem Reszką. Obaj są m. in.  autorami książki „Z daleka od Wawelu”, laureatami m.in. Grand Press, nagrody im. A. Woyciachowskiego oraz MediaTorów.


 

Za cykl artykułów śledczych „Dziewięć i pół sekundy” o katastrofie smoleńskiej dostaliście wraz z Pawłem Reszką nagrodę GRAND PRESS 2010. Czy twoim zdaniem tak naprawdę można już w tym momencie określić  przybliżone przyczyny katastrofy?

Możemy różnie oceniać działalność pułkownika Edmunda Klicha. Ale on kiedyś, zresztą w wywiadzie który robiliśmy z nim dla „Rzeczpospolitej”, powiedział rzecz, która do mnie trafia. Mówił, że zwykle przy katastrofie jest kilkanaście przyczyn. I one są jak kostki domina ustawione obok siebie. Jedna wpada na drugą, po kolei pada cała konstrukcja. Złe przygotowanie wylotu, brak lotnisk zapasowych, błędy załogi, fatalna pogoda, nieprofesjonalne zachowanie kontrolerów, itd., itd. Wyjmujesz jedną kostkę, i nie masz katastrofy. Tutaj nikt nie wyjął żadnej kostki. Trzeba powiedzieć, że przez lata polskie lotnictwo mocno pracowało na tę katastrofę. Liczba zaniedbań wołała o pomstę do nieba. Bezpośrednie przyczyny? Zejście poniżej wysokości decyzji we mgle gęstej jak mleko, nieudany manewr odejścia sprzed pasa i fatalne zachowanie kontrolerów, którzy nie korygowali lotu Tupolewa.

A czy można jednoznacznie wykluczyć zamach lub - z drugiej strony - współodpowiedzialność  „kluczowych pasażerów”?

Nie widzę twardych dowodów, które pozwalałyby stawiać takie tezy. Nie widzę zamachu, nie widzę też dowodów na naciski, które mieliby wywierać pasażerowie na członków załogi. W raporcie Millera jest napisane, że wpływ na zachowanie lotników mogła mieć obecność w kokpicie generała Andrzeja Błasika. Komisja w sposób kategoryczny przyjęła, że był on w kabinie. Dziś okazuje się, że nie ma na to dowodów. Zresztą nie rozumiem dlaczego komisja nie zebrała się, by poprawić ten fragment raportu. Na papierze, w oficjalnym dokumencie dla potomnych zostanie informacja, że obecność Błasika miała wpływ na wydarzenia. To nie jest w porządku.

Niechętnie zgadzałeś się na rozmowę o swoich publikacjach na temat katastrofy smoleńskiej, tłumacząc mi, że przy dzisiejszej polaryzacji ciężko się przebić z uczciwym, nienacechowanym polityką czy ideologią, przekazem  na ten temat. Generalnie, twoim zdaniem polscy dziennikarze zdali egzamin w tym przypadku?

Nie chcę oceniać kolegów po fachu. Niech to robią czytelnicy. Dlaczego miałem opory przed rozmową? Bo w sprawie Smoleńska mamy dwa okopy. Albo jesteś „zdrajcą” Polski od Tuska, albo „wariatem” od Kaczyńskiego i Macierewicza. Obie strony siedzą w okopach i walą do siebie z dział. Ja nie jestem po żadnej ze stron i odmawiam udziału w takiej wojence.

 

 

Dalej czytaj na portalu

STOWARZYSZENIA DZIENNIKARZY POLSKICH

SDP
O mnie SDP

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości