SDP SDP
345
BLOG

Skrzydlate słowa - felieton Piotra Legutki

SDP SDP Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 Czym różnią się media publiczne od komercyjnych? W teorii tym, czym opiniotwócze tytuły prasowe od tabloidów. A skoro tak, to niczym. Wszystkie telewizje i radia nadają to samo badziewie, bo utrzymują się dziś z reklam, w mediach czytanych poziom sięga bruku, decyduje bowiem klikalność, w papierze zwana… opiniotwórczością.

 

Cóż znaczy ten termin w czasach, gdy skrzydlate słowa padają wyłącznie z ust Natalii Lesz lub Jana Hartmana? Na pewno nie chodzi tu o kształtowanie opinii, a raczej o prostą cytowalność. Na tej bowiem podstawie układane są rankingi najbardziej „opiniotwórczych” tytułów. Nieważne jakie to są słowa, mądre czy głupie, ważne by je cytowano. I koniecznie z podaniem źródła! Cytowalności zaś nie nabijają celne diagnozy, sensowne obserwacje, istotne pytania lecz bon moty, prowokacje, a najczęściej ewidentna głupota. Laur medium opiniotwórczego zyskuje się dzięki osobliwościom, a nie osobowościom. Dzięki faulom, a nie zagraniom fair play. Tylko co to za laur?

Nie ma jeszcze wyników z tego tygodnia, ale gwarantowane miejsce na pudle „opiniotwórczości” ma Jan Hartman za komentarz do sondażowego come backu PiS-u („Tusku, kurwa zrób coś! Obiecaj ludziom lody albo co.”). I łatwo sobie wyobrazić furię Tomasza Lisa, że guru lewicowych intelektualistów napisał swe skrzydlate słowa na twitterze, a nie na łamach „Newsweeka” szybującego ponad poziomy… czy raczej poza poziomy, w rankingach „opinii”.

Nie zawiodła za to Natalia Lesz, która – wg Instytutu Monitorowania Mediów – śmiało zmierza po koronę królowej internetu za wpis, iż Magik, lider Patkofoniki, którego szeroka publiczność poznała dzięki filmowi „Jestem Bogiem” nie popełniłby samobójstwa, gdyby mogła go przytulić. Opinia ta, zaiste godna setek cytowań i tysięcy lajków, wyrażona została na portalu „Na Temat”, zaś Tomasz Machała – jak na rasowego dziennikarza przystało – poszedł za ciosem, zamieszczając wywiad ze swoją celebrycką blogerką, czym ostatecznie przebił sufit opiniotwórczości.

A zostawił w pobitym polu tak znaczących liderów opinii jak Michał Figurski, którego wywiad dla „Wyborczej”  doczekał się facebookowej inicjatywy: „Tydzień bez sushi – gest solidarności z Michałem Figurskim”. Machała ma się jednak o co bić, bo lepiej niż Lesz wypada w rankingach afera wywołana rozmową Jacka Żakowskiego i Marii Peszek, która dzięki sile swoich opinii została bohaterką profilu: „Cierpię jak Maria Peszek w Bangkoku”.

Po lekturze takich zestawień zwykle rodzą się najczarniejsze myśli natury ogólnej. Otóż niesłusznie. Wydawcy i redaktorzy uwielbiają co prawda tłumaczyć się, że publikują to, co publikują, bo ludzie tylko to chcą czytać. A ludzie, wiadomo, nie są głupi, tylko głupsi niż nam się wydaje.  Otóż nie są, o czym świadczą właśnie facebookowe inicjatywy, ośmieszające w równej mierze autorów skrzydlatych słów, jak i media, które je publikują.

Panowie, uważajcie, bo nabijając liczniki cytowań, walcząc o klikalność, stajecie się nie tyle liderami opiniotwórczości, co śmieszności.

 

Piotr Legutko

SDP
O mnie SDP

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości